Megadeth Info Forum http://megadeth.magres.net/forum/ |
|
Luźne debaty o Megadeth http://megadeth.magres.net/forum/viewtopic.php?f=1&t=325 |
Strona 1 z 22 |
Autor: | Koziol [ Sob Gru 26, 2009 18:39 ] |
Temat postu: | Luźne debaty o Megadeth |
Cytuj: Megadeth przechodzi na emeryturę? Dave Mustaine, lider Megadeth, rozważa przedwczesną emeryturę. 48-letni muzyk ma problemy z karkiem i jest przekonany, że wynikają one z lat poświęconych machaniu głową na koncertach. - Rozważam odejście - wyjaśnił artysta. - Moje ciało ma swoje ograniczenia. Mam problem z karkiem. Staram się, żeby tego nie było widać, ale coraz mniej mogę nim poruszać. Nie sądzę, żeby to wynikało ze zmęczenia materiału, ale raczej z braku przygotowania. Przez wiele lat po prostu wyłaziłem na scenę i rzucałem głową, bez zastanawiania się nad tym, czy wymaga to treningu. Ale w ciągu ostatnich 2 lat zacząłem inaczej podchodzić do kwestii mojego zdrowia i życia. Mam ścisły plan, którego przestrzegam i dbam o siebie, żebym mógł lepiej grać. We wrześniu 2009 roku ukazała się nowa płyta Megadeth, "Endgame". Tymczasem 16 czerwca kapelę będzie można zobaczyć na żywo w ramach festiwalu Sonispehere, na którym zagrają także Metallica, Slayer, Anthrax oraz Mastodon i Behemoth. Impreza odbędzie się na warszawskim lotnisku Bemowo. źródło: http://muzyka.onet.pl/10175,2098993,newsy.html |
Autor: | mro-ziak [ Sob Gru 26, 2009 21:44 ] |
Temat postu: | Re: Wokalista Megadeth przechodzi na emeryturę? |
hehe.., od '92 no może '97 pomijając szlagiery to on nie macha głową.. |
Autor: | bialkomat [ Sob Sty 02, 2010 12:42 ] |
Temat postu: | Re: Wokalista Megadeth przechodzi na emeryturę? |
I tam... Podobne zapowiedzi słyszeliśmy już w 2002 roku... Poza tym co to by był za śmieszny powód? Nawet jakieś rzeczywiste problemy z karkiem nijak nie przeszkadzają przecież w komponowaniu i nagrywaniu muzy. Albo się Rudy rozleniwił, albo chce wywołać jakieś poruszenie i tyle. |
Autor: | Żułek [ Nie Sty 03, 2010 19:24 ] |
Temat postu: | Re: Wokalista Megadeth przechodzi na emeryturę? |
tak czytaj onet daleko zajdziesz |
Autor: | mateusz [ Pią Lut 12, 2010 18:08 ] |
Temat postu: | Luźne debaty o Megadeth |
Żułek napisał(a): ten temat dotyczy newsów a nie którego perkusiste wolicie i dlaczego załóżcie sobie osobny temat o bebniarzam, moge przenieść posty z tego tematu nastepne posty nie związane z newsami bedą kasowane Tak więc proponuję taki teamt. Tak myślałem, że się będziesz pieklił, a często są różnego rodzaju debaty na temat perkusitów, gitarzystów itd. Takie spory proponuję rozstrzygać właśńie w tym temacie. Pasi ? |
Autor: | moto-psycho [ Pią Lut 12, 2010 21:09 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
Jimmy DeGrasso na Rude Awakening rzeczywiście zrobił niezły popis, ale tak naprawdę nie potrzeba mi jego powrotu. Jeśli już ma się zmieniać perkman to najlepiej niech wraca Menza bo to koleś z "klasycznego składu". Tak poza tym to: Yer Blue napisał(a): Jestem zdania, że w tym zespole perka to tylko dodatek. Nie porównuje specjalnie kto gra lepiej te mało istotne partie, właściwie moge tylko powiedzieć, że bebniarz na So Far był poniżej przecietnej - reszta doskonale daje rade, Drover równiez. Szczerze nie potrzebuje lepszych partii niz te co sa na Endgame. PS: Nie sądzę by temat zginą w tłumie, ale może dobrze by było go przykleić na wszelki wypadek? |
Autor: | Yer Blue [ Sob Lut 13, 2010 12:35 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
mateusz napisał(a): Pasi ? Pasi. bialkomat napisał(a): zdecydowanie lepszym perkusistą był jednak DeGrasso. I nawet nie chodzi mi o Rude Awakening, gdzie jak to bywa na koncertach, mógł się wykazać, poszaleć itp, ale o The World Needs A Hero. Bardzo mi się zawsze podobała jego gra na tym albumie i do tego miał świetne brzmienie bębnów (z wyjątkiem Riska ), takie bardzo wyraziste, soczyste i mięsiste Tak, brzeminie było specyficzne, choć może to zasługa studia akurat. Ale jeśli chodzi o sama gre - nie przypominam sobie ani jednej ponadprzecietnej jego zagrywki, najlepiej wypadł wg mnie w Warhorse, ale to zasługa ciekawej konstrukcji utworu. Natomiast sam wstep zawsze ciut mnie irytował - taka monotonna nawalanka. Jakoś bardziej mnie urzekało bebnienie Menzy na Cripticu, takie proste ale na swoj sposob wyluzowane, ciekawie też grał tam szybkie partie w tych kilku speedowych kawalkach, nawet wstep do Have Cool jest jakiś taki...elegancki, stylowy. No właśnie smiało można powiedzieć, że Menza ma swoj specyficzny styl. Może nie wybitny jakoś ale oryginalny. Ta płyta jest strasznie róznorodna, dlatego Nick zasosował wiele cikewych technik, raz gra majestatycznie jak we wstrepie do Trust, czasem prosto ale konsekwentnie, innym razem potraił nieźle zaskoczyć szybkościa, w której ja osobiscie słysze taki nie wymuszony luz, a nie prosta nawalanke jak do wstepu Warhorse. Ale już akurat na Youthanasii gra razej przecietnie, utwory sa tak zblizone do siebie, że praktycznie w kazdym gra tak samo. Na CTE jest podobnie. Ale Criptic dał mu wieksze pole do popisu. mro-ziak napisał(a): dla mnie nawet MF nie daje rady powtórzyć swoich tak czysto jak powtarza je Chris i dlatego mały plus dla niego Musze przyznać, że gdy słucham solowek Marty'ego na zywo, to wersje studyjne moga sie schowac. Marty grał potwornie czysto, zadnych fałszów, z tym, że na żywo zawsze grał szybciej, np te sola w Hangra 18 - jest kilka takich wersji live, przez które nie chce mi sie siegac do oryginału na Rust In peace. Poza tym ten jego pociag do orientalnych skali - facet wydowbywa je z jeszcze wieksza gracja niz na płytach, jakby to było proste jak oddychanie. mateusz napisał(a): mro-ziak napisał(a): bo dla mnie nawet MF nie daje rady powtórzyć swoich tak czysto jak powtarza je Chris Fakt ! Chris jest jedynym gitarzystą, który wykonał w 100% poprawnie solówkę do TOS. Marty zawsze coś tam gubił po drodze, zwłaszcza w jednym momence, ale nie potrafię tego opisać. A jesli chodzi o mnie to praktycznie nie słucham Tornado w studyjnej wersji. Marty za każdym razem grał te solo z jeszcze wieksza pasja, jeszcze szybciej, po prostu zawsze musze zbierać szczeke z podłogi po TOS live z Fredmanem na wiośle. Tylko, że nie mam porównania do Chrisa - nie przysłuchiwałem sie jak dotad jego grze w starszych utworach Megadeth - cieżko jest mi słuchac staroci w nowym składzie, zawsze od tego zeby bola Ale obiecuje sie przysłuchac kilku waznym solom Friedmana w wykonaniu Chrisa, wyrobie sobie opinie o jego grze klasycznych solowek i Wam powiem ile to jest warte i jak sie ma do Mistrza Marty'ego. |
Autor: | mateusz [ Sob Lut 13, 2010 13:44 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
Yer Blue napisał(a): A jesli chodzi o mnie to praktycznie nie słucham Tornado w studyjnej wersji. Marty za każdym razem grał te solo z jeszcze wieksza pasja, jeszcze szybciej, po prostu zawsze musze zbierać szczeke z podłogi po TOS live z Fredmanem na wiośle. Ja własnie czasami odnoszę inne wrażenie... Propo TOS - Dla mnie Marty nie potrafił "wiernie" odwzorować solówki w tym kawałku. W momencie "kulminacyjnym" tego sola nie robił charakterystycznego przeskoku (wkleję jak coś ten fragment by dokładniej to zobrazować). Może to i detal, ale jednak dal mnie wyjątkowo ważny. moto-psycho napisał(a): PS: Nie sądzę by temat zginą w tłumie, ale może dobrze by było go przykleić na wszelki wypadek? Też jestem za tym. Zawsze są jakieś spory itd. i lepiej aby teamt był "widoczny" - unikniemy offtopów itd. Tak więc przyłaczam się do propozycji kolegi. |
Autor: | Yer Blue [ Sob Lut 13, 2010 14:13 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
mateusz napisał(a): [ Propo TOS - Dla mnie Marty nie potrafił "wiernie" odwzorować solówki w tym kawałku. W momencie "kulminacyjnym" tego sola nie robił charakterystycznego przeskoku (wkleję jak coś ten fragment by dokładniej to zobrazować). Może to i detal, ale jednak dal mnie wyjątkowo ważny. Tak to już jest, że ci gitarzysci z geniuszem w łapach nigdy nie sa "wierni" studyjnym popisom, ich solówki na żywo żyja własnym życiem i tak jest Friedmanem. Jak słucham jego gry live to wersja studyjna tego co on tam odgywa dla mnie nie istnieje. Chris to prawdopodobnie świetnie kopista, w tym wypadku to wielki plus bo trzeba skopiowac wielkie działa Marty'ego, ale osobiscie nie lubie takich pirotechników bez własnego ja. No ale w sumie nie wiem jako on tam gra (SPRAWDZE TO), ale z tego co mi mówicie to jest własnie kopistą... |
Autor: | mro-ziak [ Sob Lut 13, 2010 17:11 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
nie będę cytował bo nie lubię i mi się za długo schodzi kto w temacie ten wie do czego i kogo będę pił zacznijmy od pałkerów gdy zacząłem słuchać M grał w nim w Nick a zespół przeżywał najlepsze lata.., i dla mnie Menza (jako że kocham perkusję) byłpo prostu najlepszym perkusistą, grał dla mnie szybko, wyraźnie, zajebiście, wiedziałem że są inni lepsi ale nie obchodziło mnie to a dlaczego? bo nie wiedziałem jak to można jeszcze zagrać z większym kopem, finezją, jak to można utrudnić i urozmaicić a zarazem bez wysiłku zagrać to z lekkością, łatwością..,przekonał mnie o tym Jimmy.., po prostu usiadł za garami i pokazał że jest po prostu że tak powiem obszerniejszym (czytaj lepszym) perkusistą..., w RA pokazał to wystarczająco ale nie tylko ten koncert był popisem..,na wszystkich koncertach urozmaicał, zwiększał potencjał utworów... Piotruś, piszesz że M nie potrzebuje dobrego perkusisty... że co? zawsze mieli dobrego lead gitar, solo(tu wspomnę tylko że tak naprawdę to dopiero Chris zadowolił Mustanga jako prawdziwy następca MF stąd te ciągłe zmiany-oczywiście to tylko moje zdanie), bass,wokal(tak,tak, dla mnie wokal Ryżego jest BArdzo dobry i charakterny) a perkusista wystarczy przeciętny?? jakoś nie kumam..., wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem jest i tu bardzo dobry pałker a najlepszy z dotychczasowych to Jimmy... czy wyobrażasz sobie aby ktoś te znakomite, fenomenalne, niepowtarzalne i itd,itp solówki Martiego urozmaicił, dołożył do ich fenomenu jeszcze tyle żebyś po prostu zeszczał się z euforii ? nie? bo ja tak odbieram partie perkusji w wykonaniu Jimmiego chcę od razu przeprosić że napisałem że Chris jest lepszy od Martiego. to był błąd jednakże niewielki, uważam ich za równych z taką różnicą że kompozytorem number one jest MF ale myślę że co by nie ułożył to CB to zagra, pójdę dalej i śmiem twierdzić że Marty miałby problem z odegraniem (wiernym odegraniem) tego co pokazał Chris na E.., nie zgadzam się również Piotrze że Marty ( i Twoim zdaniem inni fenomeni-wirtuozi) zmieniają sola na koncertach "tak już mają..." od razu nachodzi mnie pytanie?: słysząc po raz pierwszy solo TOS, czując jego magię, piękno, kunszt wykonania i dosadność w odbiorze czyż każdy fan nie marzy by usłyszeć to idealne solo na żywo? akord w akord, dźwięk w dźwięk? moim zdaniem tak! może i masz rację co do Martiego że próbował urozmaicić swoje sola na koncertach (wkońcu sam je wymyślił i powinien umieć je odtworzyć wiernie) ale nie uważam aby Glen czy Al zmieniali sola Martiego bo chcieli dodać coś od siebie..., po prostu dla nich to było za trudne..., ale nie dla Chrisa, on po prostu wziął wiosło (jak Jimmy pałeczki) i to odegrał tak jak powinno być odegrane, czysto wiernie i do tego z jaką łatwością to gra (choć nie wyobrażam sobie ile to tak naprawdę Go kosztuje).., z tą własną interpretacją od razu przypomina mi się występ bodajże na mundialu(?) Górniakowej 'odtwarzającej" nasz narodowy hymn..., chyba wszyscy słyszeli.., nic dodać, nic ująć, klasyki powinny być wiernie odtwarzane bo to jest ich fenomem na koniec zdziwiłeś mnie tym ze nie słuchasz aktualnych utorów na żywo, koncertów? to tak jakbyś nie słuchał Megadeth... |
Autor: | bialkomat [ Sob Lut 13, 2010 17:50 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
Yer Blue napisał(a): No ale w sumie nie wiem jako on tam gra (SPRAWDZE TO), ale z tego co mi mówicie to jest własnie kopistą... Sprawdź sprawdź, ale faktycznie tez mogę Ciebie zapewnić, że Chris perfekcyjnie i z dużą łatwością odgrywa niełatwe przecież solówki Marty'ego. Przy nim tacy Pitrelli czy Drover to była jakaś masakra, dlatego absolutnie wydaje się, że Chris jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.. Co i tak nie zmienia faktu, że wolę Marty'ego. Po prostu komponował lepsze solówki i to wystarczy. Do tego jeszcze wpomniane przez Ciebie orientalizmy, które też w nim uwuielbiałem. Poza tym ja szczerze mówiąc jakoś nie zauważyłem, żeby Friedman miał jakieś problemy z odgrywaniem swoich partii. A nawet jeśli, to co z tego? Zdecydowanie częściej słucham Megadeth z płyt niz chodzę na ich koncerty mro-ziak napisał(a): zawsze mieli dobrego lead gitar, solo(tu wspomnę tylko że tak naprawdę to dopiero Chris zadowolił Mustanga jako prawdziwy następca MF stąd te ciągłe zmiany-oczywiście to tylko moje zdanie), bass,wokal(tak,tak, dla mnie wokal Ryżego jest BArdzo dobry i charakterny) a perkusista wystarczy przeciętny?? jakoś nie kumam..., wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem jest i tu bardzo dobry pałker a najlepszy z dotychczasowych to Jimmy... A tutaj będę się jednak zgadzał z mro-ziakiem. Pewnie, że muza Megadeth nie wymaga jakiejś specjalnej perkusyjnej wirtuozerii i kombinatorstwa, ale wydaje mi się że dobrego warsztatu nigdy nie jest za wiele. Weźmy na przykład The System Has Failed - tam zagrał studyjny wirtuoz i geniusz perkusji Vinnie Colaiuta, który w dodatku na codzień specjalizuje się w jazzie. I czy to zaszkodziło w jakiś sposób muzyce Megadeth? Absolutnie nie, bo zagrał oczywiście rewelacyjnie, aczkolwiek też skromnie i tyle ile trzeba. |
Autor: | szczepan [ Sob Lut 13, 2010 19:58 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
hmm tak jak napisałem właśnie w innym temacie, najsłabsza (obiektywnie) stroną Megadeth jest wokal - można się do niego przyzwyczaić, można polubić, ale Mustaine jest kiepskim wokalistą. Co do perkusji to dobra perkusja zawsze daje sie odczuć - tak było jak grał Jimmy, no i prawdziwym kosmosem wg mnie był System. Drover natomiast nic szcególnego nie pokazuje, a Nick miał swoje momenty, ale też wirtuozem nie był. Jeśli chodzi o Chrisa, to myślę że jeszcze nie usłyszeliśmy tego co potrafi (mam nadzieję że usłyszymy na kolejnej płycie) natomiast samo to że potrafi zagrać solo TOS lepiej od Marty'ego zasługuje na kredyt zaufania |
Autor: | Żułek [ Nie Lut 14, 2010 03:17 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
mam dla was coś ekstra, albo dla kogoś kto zna angielski cholernie dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugi wywiad z Jeffem, opowiada dużo o rudym, ćpaniu, graniu, zespole i całym gównie związanym z Megadeth wklejał nie bede bo jest naprawde dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi Kod: http://www.ultimate-guitar.com/interviews/hit_the_lights/jeff_young_if_mustaine_was_pinocchio_you_could_watch_his_nose_grow.html byłoby naprawde fajnie gdyby to ktoś przetłumaczył oraz inne rzeczy do których dawałem linki swego czasu |
Autor: | mateusz [ Nie Lut 14, 2010 11:00 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
Szczepan jest chyba specjalistą od anglika Przyłączam się do prośby Żułka o przetłumaczenie. |
Autor: | bialkomat [ Nie Lut 14, 2010 11:19 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
A mnie tam jakoś specjalnie ten wywiad nie grzeje. Przecież i tak wszyscy doskonale wiemy jaki Dave był i jest, czytalismy to w życiu miliony razy, a i tak nie zmiania to przynajmniej mojego stosunku do Rudego i jego muzyki. Natomiast taki Jeff Young rezem z jego wynużeniami osobiście mnie obchodzi jak zeszłoroczny śnieg... |
Autor: | mateusz [ Nie Lut 14, 2010 12:07 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
A ja chętnie bym poczytał wnikliwiej, bo jednak nie spotkałem się z wieloma jego "wynużeniami" i zawsze miło zobaczyć wywiad z kimś, kto grał w Megadeth a mało się udzielał medialnie (choć też długo nie grał w zespole). |
Autor: | szczepan [ Pon Lut 15, 2010 20:29 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
Nie chce mi się tego w całości tłumaczyć, zwłaszcza że w gruncie rzeczy nic ciekawego tam nie ma. Najpierw gada o tym, że to nie prawda że anulowali trasę w australii w 88 bo skończyła mu sie heroina- tak naprawdę Dave'owi skończyła się heroina. Że on nigdy nie ćpał, bo chciał być świetnym muzykiem. Kilka razy tylko próbował. Że ileś koncertów było anulowanych bo Dave szedł na odwyk, że jakiś koncert anulowali bo Dave chciał iść na koncert AC/DC. Jak w ogóle można wierzyć że to przez niego cokolwiek anulowano w momencie gdy to Dave był szefem. Dalej że wcale nie posuwał Diany (ówczesnej laski Dave'a) tylko ona mu się wypłakiwała, bo Dave ciągle ćpał. że ćpał freebase co sprawia że człowiek zachowuje się jak paranoik. Wg niego nie nagrali razem Rust In Peace bo w ostatniej chwili Dave wycofał umowę która miała być zawarta między Dave'ami i Jeffem (a Chuck miał być olany). Któregoś wieczoru Dave byl tak naćpany że wywalił z zespołu wszystkich. Jeff leciał na Doro Pesch, która leciała na Dave'a i Dave się z tym obnosił. Dave oskarżał pozostałych o to że przekupili dźwiękowca żeby go na koncertach wyciszał - oczywiście dlatego że Dave był naćpany i brzmiał fatalnie i wcale nie musili przekupiać dźwiękowca. Jeff ponadto był zawstydzony gdy na koncert który grali przed Dio, przyszedł Hetfield i Ulrich a Dave zamiast grać gadał 10 minut jakieś pierdoły. Dalej chwali Juniora że on ćpał niewiele i wytrzymywał z Davem i że jest bardzo mądry. Dalej gada że nie rozumie jakim cudem przegrał sprawę sądową w momencie gdy miał świetnych prawników i wszystkie jego oskarżenia były prawdziwe Potem coś tam że Dave olał jakiegoś fana. Do tego jeszcze mówi że Dave opłacił technika żeby ten pluł Jeffowi do wody którą pił na koncertach. Dave był także zazdrosny o wzmacniacze Jeffa i dlatego podmieniał mu bezpieczniki, żeby się przepalały. Oczywiście Dave był nieodpowiedzialny bo do Japonii w której jest restrykcyjne antynarkotykowe prawo przemycał heorinę w butelkach po szamponie Poza tym jest dumny że nagrał z Megadeth tak ważną płytę jak sfsgsw. Wrzuca na Dave'a że zamknął Total Anarchy forum, gdzie fani bronili Jeffa. Fani nienawidzą Dave'a i są z Megadeth tylko dlatego że to jest dobra muzyka Dave dzwonił do niego jak był na odwyku i przepraszał, ale to było nieszczere przeprosiny wymuszone przez reguły kuracji Jeden dobry tekst na pytanie o wiarę Mustaine'a - był wyznawcą lufy z kokainą Nie zamierza czytać biografii Mustaine'a bo to stek kłamstw Wszyscy byli muzycy Megadeth świetnie się ze sobą dogadują tylko Dave'a nie mogą znięść. Glen Drover nawet z Jeffem coś tam nagrywał Dave obraża nawet aktualnych muzyków - Chrisa i Jamesa - tym że ich muzyka nie była dośc dobra by znaleźć się na Endgame Dave będąc na odwyku szantażował pozostałych gości żeby przeszmuglowali mu heroinę A muzyka którą razem jeszce napisali na Rust In Peace była genialna i każdemu się podobała tylko niestety nigdy nie została nagrana Po tylu latach tacy ludzie jak Jeff i Junior chcą się tylko trzymać jak najdalej od Megadeth No i na koneic update późniejszy o kilka dni na temeat powrotu Juniora do Megadeth- Jeff jest zaskoczony i nie wie co powiedzieć, szczegolnie zważywszy na to co Junior przeszedł z Davem, ale widać musi mu bardzo zależeć na grze w Megadeth i życzy mu jak najlepiej To tak w skrócie - bardziej szczegółowo mi się nie chce i chyba nei warto |
Autor: | mateusz [ Pon Lut 15, 2010 20:36 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
Super, dzięki i za to Kilka fajnych ciekawostek się znalazło. |
Autor: | Argo [ Pon Lut 15, 2010 21:29 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
mateusz napisał(a): A muzyka którą razem jeszce napisali na Rust In Peace była genialna i każdemu się podobała tylko niestety nigdy nie została nagrana Bardzo ciekawe może usłyszymy kiedyś ta muzykę albo jej fragmenty mateusz napisał(a): Dave obraża nawet aktualnych muzyków - Chrisa i Jamesa - tym że ich muzyka nie była dośc dobra by znaleźć się na Endgame To by tłumaczyło dlaczego El Pistolero nie trafiło na Endgame |
Autor: | moto-psycho [ Pon Lut 15, 2010 22:07 ] |
Temat postu: | Re: Luźne debaty o Megadeth |
szczepan napisał(a): jakiś koncert anulowali bo Dave chciał iść na koncert AC/DC. Gość zawsze mnie zadziwia Swoją drogą ciekawe ile w tym wywiadzie jest prawdy. W sumie Rudego stać na bycie taką szują i pewno to wszystko robił. Oj, nie chciałbym grać w Megadeth Dzięki za opisanie tego wywiadu. Interesujące to wszystko |
Strona 1 z 22 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |