bialkomat napisał(a):
U mnie to trwało kilka dobrych mięsięcy nim zdobyłem wszytkie płyty studyjne (wtedy było ich 6). Kupowałem wtedy oczywiście kasety (już było można dostać oryginały i mam je do dzisiaj
) albo odgrywałem coś z jakichs piratów od jakiekoś innego jeszcze kumpla. Jak już pisałem lekko nie było, ale szczerze mówiąc miło wspominam tamte czasy - wszystko miało po prostu wtedy większą wartość.
Twoja opowiesć jest mi niesamowicie bliska, tak samo miałem pod górke, ale teraz wspomnienia sa tym piekniejsze. W sumie jeszcze 10 lat temu był zupełnie inny swiat, masz racje wszystko miało wieksza wartośc, jak kupowało sie upragniona kasete to nosiło sie ja narękach i katowało aż do zdarcia taśmy
A jak nie mozna było kupić to sie przegrywało - tak to sie rozkręcało...
Czas na moje story
U mnie początek Meagedethowego szału miał miejsce w 97 roku.
W tymże roku znałem jednak tylko kilka nagrań przegranych z radia, które katowałem non stop - oczywiście były to kawałki z wydanego wówczas Criptic Writings. Pamiętam do dzis, że nagrałem również z radia Lublin 2 "żywce" jakie znalazły sie na singlu "Trust" - czyli Tornado Of Souls i A Toute Le Mounde z lutego '95 - fenomenalne wersje po prostu. Katowałem to codziennie...Dwie rzeczy od razu rzucały sie na uszy - niesamowita biegłóść gitarzysty oraz...charakterystyczny wokal Mustaine'a, który bardzo mi przypadł do gustu. Na wiosene 98 roku kupiłem wreszcie "Criptica" i słuchałem cały maj i czerwiec po 2 razy dziennie! W szybkim czasie nastukałem 100 przesłuchan, tak mi sie ten album spodobał. Do dziś uważam go zresztą za arcydzieło, mocno nie docenione...a sentyment do niego mam olbrzymi. Równolegle poznawałem pozostałych mistrzów thrashu i chociaz wielu ceniłem i katowałem bezlitośnie to jednak Megadeth traktowałem oddzielnie, jako coś jedynego w swoim rodzaju.
W mojej Megamanii spory udział miała wkładka Tylko Rocka z lutego 98 roku, którą przestudiowałem na pamięć- do dziś moge zacytować sporo fragmentów kapitalnych recenzji płyt autorstwa Bartka Koziczyńskiego! Wtedy Tylko Rock był dla mnie bardzo opiniotwórczym źródłem i właściwie jedynym, bardzo sie nim sugerowałem... to jeszcze nie były czasy internetu a kumpli słuchających Mega nigdy nie miałem (kilka znało co prawda zespół, ale jeden z nich wręcz szydził z wokalu Mustaine'a, w ogóle cieżko było być fanem tego zespołu bo jakoś nigdy nie był tak modny w moich kręgach jak Pantera, Meta, Sepultura czy Slayer -to niestety była fascynacja w pojedynke
). A w slepach było tylko Criptic...tragedia. Na jesieni tegoż roku udało sie skombinowac kilka kaset od kolegi brata (przy okazji wciągnałem brata w słuchanie Megadeth) były to CTE, So Far i Rust In peace. CTE mnie troche zawiodła, bo okazała sie być lżejsza od Criptica, za to 2 pozostałe z miejsca mnie powaliły...So Far szczególnie mnie wtedy pociągało i tak jak przy Cripticu mam do dziś do niej wielki sentyment i uważam za potwornie nie docenione dziełko...Jednak Criptic wciąż był moim faworytem
W 99 poznałem wreszcie Peace Sells - nigdy nie zapomne pierwszego przesłuchania riffów z Wake Up Dead - po prostu mnie zmiażdzyło! Peace Sells od razu stał sie moja ukochaną płytą zespołu na długie lata- dokładnie na taką muzyke czekałem.
Pamietam jak dziś pierwsze zetkniecie z Risk we wrześniu 99 - BARDZO mi sie ten album spodobał -serio! Prince Of darkness zmiatał wszystko. Zaakceptowałem troche inne brzmienie, ale kawałki Mustaine pisał ciągle świetne, pod wzgledem kompozycji płyta jest w pełni udana i do dziś tak uważam. Nawet wolałem wtedy Riska od CTE, który ciągle wydawał mi sie potwornie monotonny...w 2000 poznałem debiut i mimo kiepskich recenzji stwierdziłem, że nie jest źle, chociaż zdecydowanie najmniej go polubiłem, brzmienie było fatalne a całósc króciutka - wyszła wtedy wersja bez Theme Boots...w 2001 było The World Needs A Hero - płyta momenatami obłędna chociaż niestety nie równa, ale był to szczyt mojej Megamanii bo w czerwcu zobaczyłem Megadeth na żywo. Wraz z rozpadem zespołu rok później, troche ochłonąłem z fascynacją.
Dlatego tez dopiero w 2003 poznałem Youthanasie - to dlatego, że Koziczyński po prostu zjechał ten krążek w recenzji TR, do tego, że nie chciało mi sie jej poznawać, kupiłem dopiero jak trafiłem na okazyjna cene. Ale płytka o dziwo okazała sie całkiem fajna, chociaż napewno jedna ze słabszych i recenzent TR miał na pewno racje...Bardzo dobrze odebrałem Hidden Treasures poznaną rok później (tu sie zaczynają czasy internetu -pierwsza płyta ściągnieta z sieci bo za cholera nigdzie jej nie mogłem nabyć), ale potwornie zawiodłem sie na The System Has Field - z początku nie potrafiłem w ogóle słuchać tej płyty, dziś ja akceptuje, ale zdecydowanie najmniej lubie. I własnie wtedy moje zainteresowanie zespołem opadło...bo właściwie zespołu już nie było, tylko Dave i jacyś nieznani muzycy, dla mnie to już nie było TO. W dodatku Mustaine gadał cos o absolutnym końcu i solowej karierze...jak sie później okazało - ściemniał
Wróciłem do Megadeth jak odkryłem forum (to stare juz) - po prostu znów zacząłem częsciej słuchac, przypieczetowało to bardzo udane United Abominations.
I może nowe forum spowoduje, że bede teraz częsciej wracał do muzyki Dave'a, bo tak to jest, że jak dyskutuje o czymś to mam chęć sobie posłuchać
Chociaż czasy, kiedy naprawde szalałem na punkcie zespołu (98-2002) minęły już bezpowrotnie. Poza tym obecnie coraz mniej słucham metalu (zrobiłem sie maniakiem muzyki z lat 60/70 w szczególności progrocka)...ale Megadeth zawsze traktowałem wyjatkowo i zawsze bede do niego wracał - dzieki temu forum zapewne częsciej.
W sumie ciesze sie, że nie poznawałem płyt Megi hurtowo, dzieki temu zetknięcie z dosłownie każdą płyta bardzo mi utkwiło w pamięci, stąd ta pamiec do dat
A tak na marginesie, od jakichś 3 lat moim absolutnym faworytem jest Rust In Peace, które uważam za dzieło absolutne. Peace Sells musi sie zadowolić drugim miejscem
I przyznam uczciwie - dopiero w tym roku szczerze i od serca pokochałem Countdown To Extinction - dziwne nie
Zrozumiałem tę kliniczną prostote...chociaż ciągle wole od niej Criptic Writings
Postaram sie rowinąć wszystkie kontrowersyjne wątki z mojej wciągajacej opowieści