Sławku,
nigdzie nie napisałem, że Mega nie potrzebuje dobrego pałkera, skad masz takie informacje?
Pisałem, że nie potrzebuje wirtuozów, to pewna róznica. W Megadeth oprócz tego z So Far zawsze byli wystaczajaco dobrzy.
Ale wole Nicka i tyle.
Swoja droga wskażcie mi jakas zakskajaca zagrywke Jimmiego na The World, jakis konkretny utwor gdzie tak ponadprzecietnie on gra? Bo jakoś nic wyjatkowego z jego gry nie dostrzegam.
mroziak napisał(a):
na koniec zdziwiłeś mnie tym ze nie słuchasz aktualnych utorów na żywo, koncertów? to tak jakbyś nie słuchał Megadeth
Dobrawdy? Bardzo ciekawe.
Audio nowosci nie słucham w ogole. Czasem pokusze sie na wystep z obazkiem. Ale starsze utwory pomijam, sa dużo gorzej zagrane od wersji z lat 86-92, i nie tylko chodzi o solówki, przede wszystkim nie maja już tego poweru, no i Rudy już nie wyciaga tak jak kiedyś. No i żadna frajda nie jest dla mnie słyszenie ciagle tego samego czyli Trust, Etołlemon, Pissels, Darkest Hour... Bardzo lubie ogladac bootlegi Megadeth, ale tak do 92 roku. Cudowne wykonanie, pełen power, świetne sety.
A teraz o Chrisie naszym kochanym.
Pierwszy raz sie wsłuchałem w jego sola, dokładnie przerobiłem Hangar 18 oraz Tornado. Facet jest zajebisty! Gra naprawde czysto, zgadzam sie, że to człowiek na właściwym miejscu, szczegolnie doceniam go po tych poprzednikach nieudacznikach z Pitrelli na czele.
Naprawde słychac, że odgrywa partie bardzo dobrze.
ALE!
szczepan napisał(a):
Jeśli chodzi o Chrisa... samo to że potrafi zagrać solo TOS lepiej od Marty'ego zasługuje na kredyt zaufania
Nie rozumiem jednak tego całego przesadyzmu, jak choćby wyżej zacytowany.
Żeby była jasnosć słuchałem koncertu z 28 maja 2008. Mowy nie ma, że przebił Friedmana! W pierwszej częsci solowki jest jedno wyraźne niedociagniecie, w momencie wyższego rejestru, po prostu Chris nie wspiał sie na ta nute. W drugiej, szybszej częsci błedów nie było, tyle, że troche nie wydobywał szybkosci z taka gracja jak Marty, który grał z wiekszym ogniem. Słyszałem mnostwo wykonan Tornado w łapach Marty'ego - żadnych pomyłek nie byłó, a solo dodatkowo grane było szybciej.
Teraz Hangar 18.
Przy pierwszych 2 solowkach - tych po cześciach wokalnych wyraźnie sa niedociagniecia na wykończeniach, jakby odrobine te sola przykrócił - sprawdzcie sobie!
Dalej - 2 pierwsze, te dłuższe w szybszej częsci - od razu słychać, że orientalne skale, których tam pełno wyciagane sa bez tej lekkosci co Marty, to po prostu rzuca sie w uszy. Co nie znaczy, że sa zle zagrane, po prostu brak "tego czegoś". Myśle, że tak zagrac mogł tylko Friedman.
Bezbłedna jest ostatnia solowka (czyli przedostania w ogole) - ale jest ona najprostrza, krótka i szybka. Orientalizmow brak.
Powiem szczerze i uczciwe - Marty jest geniealny w tym so robi. Teraz poznałem sie na nim. Gra naprawde czysto i pieknie, ale wpadki sie mu zdarzaja, wiec taki nieskazitelny nie jest. Pisanie, że gra sola Freidmana lepiej od jego samego - jest wg mnie śmieszne. A to, że orientalizmy to patent Martyego nie do powtórzenia, można mu darować, bo drugiego Friedmana po prostu nie ma.
Amen